Jak w głupi sposób nie stracić pieniędzy na ubezpieczeniu podróży?

Robi się coraz cieplej, okres wakacyjny zbliża się wielkimi krokami i część z Was zapewne zabrała się za planowanie urlopów. Jeśli organizujecie wyjazd na własną rękę, dobrym pomysłem jest wykupienie ubezpieczenia podróży, które pokryje koszty ew. problemów, gdyby (odpukać) takie wystąpiły podczas Waszego wypoczynku. Chodzi tu przede wszystkim o koszty leczenia, gdybyście np. podczas nurkowania zranili się o rafę koralową lub mieli kraksę na wypożyczonym rowerze. 

Oczywiście nie ma co zakładać negatywnych scenariuszy. Podczas naszych wyjazdów tylko jeden raz skorzystaliśmy z ubezpieczenia i było to po wypadku na motocyklu w Wietnamie. Poza tym odosobnionym przypadkiem na szczęście nic przykrego więcej nas nie spotkało. Niemniej jednak, strzeżonego Pan Bóg strzeże i z tego powodu wykupujemy stosowną polisę przed każdym naszym wyjazdem. 

Ładna fotka z Wietnamu dla zasięgów

O ile kupno zwykłego ubezpieczenia turystycznego jest dość proste i szybkie, to istnieje inny rodzaj polisy, który bardzo się przydaje, a którego zakup może sprawić kłopoty. Chodzi mi o ubezpieczenie kosztów rezygnacji lub przerwania podróży

Ponieważ nasze ostatnie wycieczki odbywaliśmy głównie w okresach wyższej zachorowalności na grypę i COVID, zależało nam na zabezpieczeniu się przed sytuacją, w której ewentualna choroba zmusiłaby nas do pozostania w domu, co skutkowałoby utratą już poniesionych kosztów rezerwacji biletów

Ubezpieczenie pokrywa zwykle również sytuacje, w których musicie odwołać wakacje z powodu choroby bliskiej osoby, nagłej utraty pracy albo zmiany pracy na taką, która w momencie pierwotnie zaplanowanej podróży wymaga Waszej obecności w innym miejscu. Scenariuszy jest kilka i niektóre brzmią dość abstrakcyjnie, ale życie płata różne figle i może się okazać, że w przypadku problemów wydanie dodatkowej stówki może uratować Wasze kilka tysięcy wydane na bilety.

Tyle tytułem przydługiego wstępu. Chciałbym się teraz podzielić z Wami opowieścią o tym, jak szukałem dla nas odpowiedniego ubezpieczenia przed wyjazdem na Seszele i co możecie zrobić, by uniknąć podobnych przygód. Ponieważ kupowaliśmy bilety lotnicze na dłuższą trasę, stosowaliśmy zasadę "najpierw bilety, potem planowanie". Lot rezerwowaliśmy z prawie półrocznym wyprzedzeniem, więc nie spieszyło nam się z załatwianiem auta, noclegów i innych formalności. Ten błąd kosztował nas potem trochę nerwów.

Gdy po jakichś dwóch miesiącach zacząłem przeglądać oferty ubezpieczycieli, okazało się, że... nie możemy skorzystać z żadnej dostępnej polisy. We wszystkich OWU, które przeglądałem, znajdował się zapis, według którego polisę można kupić wyłącznie w okresie 10-14 dni od zabukowania wycieczki lub biletu. Przyznam się szczerze, że byłem wściekły w tamtym momencie. Jestem dość ostrożnym człowiekiem, czytam wszystko zapisane drobnym drukiem i staram się przewidywać różne sytuacje (co czasami wystawia cierpliwość Śliwki na ciężką próbę), ale takiego obrotu spraw się kompletnie nie spodziewałem. 

Jedynym pocieszeniem pozostała myśl, że gdybym nie przeczytał dokładnie wszystkich dokumentów i kupił ubezpieczenie w ciemno, żylibyśmy w błogiej nieświadomości, posiadając nieważną polisę. W przypadku konieczności odwołania wycieczki stracilibyśmy sporo pieniędzy i szok byłby jeszcze większy.

Jeśli więc planujecie wakacje, macie już zabukowany konkretny termin i chcecie spać spokojnie, kupcie ubezpieczenie od rezygnacji z podróży jak najszybciej.

Co zrobić, jeśli przespaliście odpowiedni termin, tak jak ja? Na szczęście po przewertowaniu kilkuset stron różnych OWU udało mi się znaleźć jedyną ofertę, w której nie było okresu karencji dotyczącej zakupu ubezpieczenia. Pochodziła ona z najmniej spodziewanego przeze mnie miejsca: aplikacji Revolut

Revolut kojarzył mi się głównie ze swoją wielowalutową kartą i korzystnymi przelicznikami wymiany walut, które przydają się podczas pobytu za granicą. Okazało się, że w swojej ofercie mają również ubezpieczenie turystyczne, które obejmuje zwrot kosztów rezygnacji z podróży. Aby zostać objętym ubezpieczeniem, należy w aplikacji Revolut wykupić Plan Premium, który kosztuje 30 zł za miesiąc. Dla porównania, podstawowe ubezpieczenie 2-tygodniowej wycieczki na Seszele w TU Ergo kosztuje 264 zł. Uniqa za swój podstawowy pakiet bierze 180 zł. Jak widać, pod względem kosztów Revolut bije więc tradycyjnych ubezpieczycieli na głowę

Czy jest coś, na co trzeba uważać? W wielkim skrócie: jeśli już będziecie zmuszeni odwołać swoją podróż, na wszystko miejcie papiery. Jeśli rezygnacja będzie spowodowana chorobą, koniecznie zdobądźcie na piśmie potwierdzenie, że podróż została odradzona przez lekarza. Trzymajcie również wszystkie potwierdzania kosztów poniesionych w związku z wyjazdem. Ubezpieczenie nie będzie też obowiązywało, jeśli odwiedzicie kraj, do którego wyjazd odradza Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poza tym, pozostałe warunki były proste i przejrzyste. 

Piszę w czasie przeszłym, bowiem Revolut Premium kupowałem w okolicach lipca 2022 i nie mogę ręczyć za to, że obecnie te zapisy są takie same. Mówię to też, żeby zachęcić Was do każdorazowego dokładnego przeczytania warunków umowy, którą macie podpisać. Owszem, wymaga to poświęcenia czasu, ale jak widać na naszym przykładzie, oszczędziło nam to bardzo kosztownej wpadki.


0 Komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz! Pamiętaj, by wpisać w komentarzu swoje imię, łatwiej będzie go potem odnaleźć :)