Kraje bałtyckie nie są zbyt popularnym kierunkiem dla polskich turystów. Tymczasem Litwa, Łotwa i Estonia mają ogrom atrakcji do zaoferowania. My przeznaczyliśmy na ich zwiedzanie 9 dni tegorocznej majówki i i tak zabrakło nam czasu na zobaczenie wszystkiego. Jeśli kochacie dziką przyrodę, brak tłumów i mnóstwo klimatycznych miejscówek, to z pewnością kraje bałtyckie będą świetną opcją na dłuższy urlop.
Razem ze Śliwką zapisujemy odwiedzone kraje. Każde z nas na swoim telefonie ma zainstalowaną appkę, w której zaznacza, w jakich częściach świata już było, a także jakie państwa chce odwiedzić. Kraje bałtyckie od dawna widniały na liście "do zobaczenia" każdego z nas. Majówkę zwykle spędzamy w pracy, ale w tym roku postanowiliśmy zerwać z tą tradycją i wraz z naszymi znajomymi Eweliną i Tomkiem zapakowaliśmy się do naszej Skody i wyruszyliśmy na długo wyczekiwany urlop.
Do pokonania było ponad 1100 kilometrów w jedną stronę, z czego 1/3 to droga z Bydgoszczy do granicy polsko-litewskiej. Z tego powodu, nie spiesząc się po drodze, musieliśmy przeznaczyć jeden dzień na początku i jeden dzień na końcu na pokonanie krętych mazurskich tras. Na kraje bałtyckie pozostało nam więc 7 pełnych dni. Oto zapiski z naszej podróży.
Dzień 1: Suwałki
Do Suwałk dojechaliśmy późnym popołudniem i wykorzystaliśmy ostatnie kilka godzin słońca, by odwiedzić Wigierski Park Narodowy. Jest to jeden z największych parków narodowych w Polsce, powołany do życia w 1989 roku.
Ponieważ mieliśmy ograniczoną ilość czasu, zobaczyliśmy jedynie wycinek parku w okolicach miejscowości Krzywe. Mimo to, zrobił na nas ogromne wrażenie. Cechą charakterystyczną Wigierskiego Parku Narodowego są liczne jeziora (w tym oczywiście same Wigry), z których część stanowią tzw. suchary, czyli niewielkie bezodpływowe akweny, otoczone torfowiskami. Ze względu na wysokie zakwaszenie wody, prawie w ogóle nie występują w nich ryby.
W bezpośredniej okolicy Krzywego spotkacie kilka sucharów i prowadzą do nich dobrze oznaczone trasy spacerowe. Przy wejściu do parku zaczyna się również ścieżka dydaktyczna, która prowadzi po platformach posadowionych bezpośrednio na bagnach. Całodzienny bilet wstępu do parku kosztuje 8 zł i serdecznie polecam go odwiedzić, nawet jeśli tak jak my, macie wolne tylko kilka godzin.
Dzień 2: Skok przez Litwę
Ponieważ mieliśmy ograniczoną ilość czasu na cały wyjazd, stwierdziliśmy zgodnie, że większość naszej uwagi skupimy głównie na Łotwie i Estonii. Ponieważ na Litwę z Polski jest najbliżej, doszliśmy do wniosku, że dużo łatwiej będzie nam odwiedzić ten kraj w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Nie znaczy to, że zupełnie odpuściliśmy tutejsze atrakcje. Tego dnia naszym celem było dotarcie do Rygi, ale po drodze zajechaliśmy na obrzeża Kowna, by po drodze zobaczyć fort z XIX w. i poznać jego burzliwą historię. IX Fort początkowo służył jako twierdza carskich wojsk, zaś w czasach II wojny światowej znajdowało się tutaj więzienie NKWD oraz (po wejściu wojsk niemieckich do miasta) miejsce kaźni Żydów i lokalnej ludności. Obecnie w kompleksie tym znajduje się muzeum oraz ogromny socrealistyczny pomnik upamiętniające te smutne czasy. Robi wrażenie.
Po wyjeździe z Kowna zboczyliśmy nieco na północny wschód kraju, żeby odwiedzić Oniksztyński Park Regionalny, w którym wdrapaliśmy się na ścieżkę w koronach drzew. Trasa ma kilkaset metrów, a jej zwieńczeniem jest wieża widokowa, z której rozpościera się imponująca panorama parku, przecinanego przez rzekę Świętą. Wejście na ścieżkę kosztuje 4 EUR.
Dzień 3: Ryga
Ryga jest jedną z najbardziej okazałych "pamiątek" po czasach świetności Związku Hanzeatyckiego. Hanza była wspólnotą miast (głównie portowych), skupionych wzdłuż wybrzeży Bałtyku, a także Niderlandów. Dzięki wzajemnej współpracy Hanza zdobyła ogromne wpływy w sektorze ówczesnego handlu oraz polityki, co przyniosło lata dobrobytu stowarzyszonym miastom i ich mieszkańcom.
W Polsce jako przykład jednego z ośrodków Hanzy służy Gdańsk. Jeśli więc mieliście okazję poszwendać się trochę po jego starówce, spokojnie odnajdziecie się w Rydze. Łotewska stolica pełna jest bowiem urokliwych kamienic, klimatycznych uliczek i gotyckich motywów widocznych na każdym rogu.
Jeśli chcecie zobaczyć ryską starówkę z wysokości, polecam wejść się na wieżę kościoła św. Piotra. Bilet wstępu jest trochę drogi (9 EUR od osoby), ale mimo wszystko warto wydać te pieniądze na piękny widok na miasto. Na szczyt wieży dojedziecie windą, odpada więc mozolne wdrapywanie się po schodach.
Innym wartym odwiedzenia miejscem są okolice Pomnika Wolności, na północnym skraju starego miasta. Znajdziecie tam kameralny park, z mnóstwem pięknych roślin i leniwie wijącym się kanałem, którym możecie się przepłynąć na pokładzie małej barki. My nie skorzystaliśmy z tej możliwości, ale równie dobrze bawiliśmy się, pokonując park spacerem.
Wychodząc z parku na zachód, dojdziecie do kilku architektonicznych atrakcji Rygi. Są to m.in. Brama Szwedzka oraz Trzej Bracia. Trzej Bracia to zespół trzech kamienic, z których pierwsza powstała w XV w. i jest to jednocześnie najstarszy ceglany budynek w Rydze. Nazwa pochodzi od… Trzech Sióstr, czyli podobnej grupy budynków w Tallinnie. Cóż, pewnie Łotysze nie chcieli być gorsi od swoich kolegów z Estonii.
Zawracając nieco w stronę rzeki, natkniecie się na kolejną z architektonicznych perełek Rygi, a mianowicie Dom Bractwa Czarnogłowych, który służył jako siedziba stowarzyszenia bogatych kupców. Nietypowa nazwa budynku pochodzi od patrona bractwa, św. Maurycego, który w ikonografii był przedstawiany jako postać o ciemnej karnacji. Idąc dalej w stronę rzeki, zaszliśmy na lokalny targ. Bardzo lubimy takie miejsca, ponieważ często są okazją na zakup lub spróbowanie lokalnych produktów. Trochę się rozczarowaliśmy, ponieważ jest to zwykły bazar, przypominający polskie hale targowe z początku lat 90. Te, na których zimą przymierzało się spodnie na kawałku kartonu. Jedyną ciekawostką w tym miejscu było stoisko z dość tanimi magnesami i punkt, w którym można było skosztować lokalnego samogonu. Jeden kieliszek wystarczył, żeby nogi nabrały chęci na dalsze spacery.
Ostatnim punktem naszej wycieczki po centrum Rygi była wizyta w pozostałościach żydowskiej dzielnicy. Znajduje się tam poświęcone Holokaustowi muzeum. Podobnie jak Polska, Łotwa w czasie II wojny światowej miała to samo nieszczęście znaleźć się pod okupacją niemiecką jak i radziecką, co skończyło się tragicznie dla wielu jej mieszkańców. Jeśli mieliście już okazję odwiedzić podobne muzea (np. Auschwitz czy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku) i nie chcecie się dołować, możecie odpuścić wizytę w tym miejscu.
To tyle w pierwszej części relacji. W kolejnej zaś m.in.: jak znaleźliśmy się 10 metrów pod ziemią, lataliśmy wirtualnym balonem i jak to było być załogantem lodołamacza sprzed I wojny światowej.




0 Komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj, by wpisać w komentarzu swoje imię, łatwiej będzie go potem odnaleźć :)