Mimo że Seszele są na mapie dość oddalone od najbliższego "większego" lądu (do Somalii jest ponad 1000 km), to komunikacja ze światem działa tam tak samo, jak w każdym innym kraju. Jeśli chcecie korzystać z internetu, najbardziej opłacalną opcją jest kupno startera lokalnej telefonii.
Na Seszelach dostępne są dwie sieci komórkowe: Cable & Wireless (barwy niebieskie) i Airtel (barwy czerwone). Nie znalazłem jednoznacznej opinii, która ma lepszy zasięg. Ja zdecydowałem się kupić starter C&W, ponieważ kosztował mniej.
Jak i pozostałe rzeczy na wyspach, startery również nie należą do najtańszych. Za swoją kartę zapłaciłem 20 EUR i w pakiecie otrzymałem 25 SCR środków na rozmowy i 2 GB internetu. Dla porównania, starter Airtel zapewnia 3GB internetu, ale kosztuje 10 EUR więcej.
Startery można kupić od razu po przylocie, ponieważ stoiska obu sieci znajdują się tuż przy wyjściu z lotniska. Podobno ceny na mieście są trochę niższe, ale karty są dostępne tylko w salonach operatorów, których na wyspach jest niewiele. Dlatego jeśli nie macie pewności, że znajdziecie taki w okolicach swojego pierwszego noclegu, lepiej już zaopatrzyć się w starter od razu po przylocie.
Ponieważ chcieliśmy trochę zaoszczędzić, na początku kupiliśmy tylko jeden starter, by mieć podstawowy dostęp do internetu. Ponieważ jednak ciągłe robienie z telefonu hotspota, by współdzielić sieć, było dość uciążliwe (drenuje to baterię), po kilku dniach kupiliśmy też drugi starter. Tym razem wybór padł na Airtel i ich kartę SIM ważną 7 dni.
Jeśli chodzi o zasięg, to nie odczuliśmy dużych różnic pomiędzy obiema sieciami. Jedyne miejsce, w którym na chwilę straciłem sygnał z kartą C&W, to północne La Digue. W każdym innym punkcie na wyspach zasięg był zadowalający.
Prędkość internetu mobilnego na Seszelach jest wystarczająca do wszystkich zastosowań. Wszystkie miejsca noclegowe w których byliśmy, oferowały także WiFi, choć akurat ono nigdzie nie należało do najszybszych. Mimo to, dzięki niemu mogliśmy trochę zaoszczędzić na własnych pakietach i spokojnie wystarczyły one do końca wyjazdu.
Pytania i odpowiedzi
Doświadczenia ze stacji polarnej ;) Na mieście korzystałem z internetu głównie do wyszukiwania informacji lub wyznaczania trasy. Jeśli nie potrzebowałem sieci, zwyczajnie wyłączałem w telefonie przesył danych komórkowych.
Dodatkowo, w opcjach telefonu wyłączyłem opcję aktualizacji po sieci, włączyłem tryb oszczędzania danych i ustawiłem alerty, które ostrzegą mnie po przekroczeniu określonej liczby zużytych megabajtów. Wszystko po to, by uniknąć sytuacji, że jakaś aplikacja niepostrzeżenie "zje" cały internet.
Z Instagrama i YouTube korzystałem głównie tam, gdzie było WiFi. Mam aktywne u siebie YouTube Premium, więc filmy mogłem pobierać zawczasu i odtwarzać później bez internetu.

0 Komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz! Pamiętaj, by wpisać w komentarzu swoje imię, łatwiej będzie go potem odnaleźć :)